Bardzo długo wyczekiwałam możliwości napisania materiału na temat liliowców 😉 Będzie to najbardziej osobisty wpis ze wszystkich, które zostały umieszczone na naszej stronie. Powód jest jeden: dzienna lilia, jak inaczej nazywamy liliowce, to produkt z mojego prywatnego ogrodu. Konkretniej to z ogrodu człowieka z pasją, z ogromnym zacięciem i zaangażowaniem do ogrodnictwa. Mowa tu o moim tacie 🙂 Tym, którzy czytają nasze blogi ta postać jest już troszkę znana, ponieważ bardzo często wspominam o nim w swoich opisach. Odkąd tylko pamiętam ogród i wszystko co z nim związane było jego pasją i jest nadal. Jest On członkiem AHS (American Hemerocallis Society). Jest to organizacja, która zrzesza członków miłośników liliowców. Znajduje się ona w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Wydają oni czasopisma oraz okazjonalne wydania książkowe i albumowe, mają też oddział europejski. Jestem tą szczęściarą, że mogłam trzymać w dłoniach i podziwiać te wszystkie katalogi i albumy, ponieważ zajmują one sporą część na regale mojego taty 😉 W internecie istnieje strona prowadząca aukcje nowych odmian siewek oraz nasion z krzyżówek.
Liliowce pojawiły się w naszym ogrodzie dawno temu. Zaczęło się od niewielkiego kawałka ziemi, gdzie pięknie i okazale rosły. Każde ich kwitnienie zachęcało do nabycia nowych, niezwykle oryginalnych odmian pod względem wielkości jak i kształtu kwiata. Najbardziej reprezentacyjne były odmiany, które tata sam stworzył. Ich tworzenie polegało min. na przeniesieniu pyłku z jednego liliowca na drugi w celu jego zapylenia. Przez całe moje dzieciństwo przyglądałam się tego typu zabiegom i było to niesamowite doświadczenie.
Kiedy byłam nastolatką i z zainteresowaniem przyglądałam się temu wszystkiemu to przyznam szczerze musiałam uzbroić się w dużą cierpliwość, żeby zobaczyć efekt dokonywania nowych kompozycji. Otrzymanie siewek uzyskanych z krzyżowania nie jest łatwe. Nasiona muszą być poddane przechłodzeniu aby wykiełkowały. Pierwsze efekty kwitnących, nowych odmian można zobaczyć po dwóch latach po wysiewie.
Na chwilę obecną liliowce zajmują bardzo dużą część rodzinnego ogrodu. Naprawdę baaardzo dużą 😉 i do tej pory zachwyt nimi nie zmalał ani trochę.
Wielu z Was czytelnicy, zastanawia się zapewne, czy są one właśnie dla Was? Czy poradzicie sobie z ich pielęgnacją? Czy przy nawale codziennej pracy, będziecie w stanie tak o nie dbać, żeby nie straciły ze swojej atrakcyjności? Otóż TAK!!! To są byliny dla WSZYSTKICH!!! Ich niesamowita odporność na warunki atmosferyczne, suszę i długowieczność sprawiają, że nawet początkujący ogrodnik świetnie da sobie radę w ich uprawie 🙂 Dobrze czują się w słońcu jak i półcieniu i nie mają specjalnych wymagań glebowych. U nas w ogrodzie gleba zostawia naprawdę wiele do życzenia 😀 a te cudeńka rosną jak szalone, ciesząc oczy swoimi urzekającymi barwami.
Jest również rozwiązanie dla zapalonych ogrodników mieszkających w blokach lub domkach z niewielkim ogródkiem. Liliowce bardzo dobrze czują się w dużej donicy. Tutaj już jednak należy pamiętać o ich częstszym podlewaniu, przynajmniej raz dziennie. Również ważną wskazówką jest aby na zimę chować tak posadzoną roślinę, ponieważ mróz może uszkodzić system korzeniowy.
Liliowce nazywane są również, jak wspominałam, dzienną lilią. Kwiat kwitnie tylko jeden dzień, ale że na jednym pędzie ma bardzo dużo pąków i rozwijają się one sukcesywnie, kwitnienie trwa więc bardzo długo. Przekwitnięte kwiaty dobrze jest oberwać. Roślina nie będzie wysilać się na tworzenie torebek nasiennych ale swoją energię zużyje na kolejne kwiatostany. Dobrze jest usunąć także całe pędy na których kwitnienie dobiegło już końca.
Liczę, że po przeczytaniu artykułu przekonałam chociaż część z Was do zakupu wyjątkowej byliny i te cudeńka znajdą miejsce w Waszych ogrodach 😉 Z całą pewnością, te kwiaty nigdy nie zawiodą. 👍